Witaj!
Niedziela, jak miło. Deszczowo, nastrojowo, ciemno, co
począć, byle do świąt chciałoby się powiedzieć.
Jak Twój nastrój po piątkowych
wydarzeniach w Paryżu?
Nam cały tydzień przyjemnie minął na różnych imprezkach.
Zaczęło się od piątku nawet, czyli szóstego listopada. Radio mi szumiało w aucie, więc szukając
nowej stacji, trafiłam na lokalne, i tam usłyszałam, że Zieloną Górę odwiedzi
genialny basista, Krzysztof Ścierański, będą to „ Zaduszki jazzowe”. Super! I tak pięknie zaczął nam się weekend, ponieważ muzyka była przednia,
przeplatana opowieściami, o tych, których już nie ma, jak na zaduszki
przystało. Po koncercie, organizator zaprosił wszystkich na środę, jedenastego,
tym razem do teatru, na koncert Hanny Banaszak. Uu, pomyślałam, dawno nie
słyszałam, ciekawe, co nowego nagrała ostatnio, więc bez wahania kupiłam
bilety. Powiem tak, koncert mnie trochę przerósł, ponieważ, utrzymany był też w
klimacie zaduszkowym , tytuł z resztą „ Zanim przypłyniesz do brzegu”,
sugerował tematykę. „Treny” Jana Kochanowskiego , wyśpiewane przez panią Hanię
i Mirosława Czyżykiewicza robiły wrażenie!
No i nadszedł piątek trzynastego.
Ten wieczór należał do bardzo rytmicznej i energetycznej muzyki mianowicie, w
fajnym, klimatycznym klubie słuchaliśmy „ Nocnej zmiany bluesa” i ciągle w formie Sławka Wierzcholskiego.
Było super! Wyszliśmy około północy, wsiedliśmy do auta i w radiu usłyszeliśmy,
że audycja trochę się zmieni w związku z tragicznymi wydarzeniami w Paryżu, że
dużo ludzi zginęło. O co chodzi? Zaraz po powrocie włączyłam tv i tak do trzeciej
chyba oglądałam relację. Nie mogłam potem długo zasnąć. Przerażające wydarzenia
zaburzyły moje poczucie bezpieczeństwa!
Niby to daleko od nas, ale czy
naprawdę? Co z tego, że daleko, jak nie
można ogarnąć takich wieści, że tylu niewinnych ludzi zginęło bezmyślną
śmiercią! Siedzieli sobie, tak jak my, w restauracji i nagle koniec! Fanatyczni
szaleńcy rozdawali karty w ten wieczór! Co się dzieje z tym światem? Dlaczego
dochodzi do takich zdarzeń?
Myślę sobie, że byłoby pięknie, gdyby móc
cofnąć czas do miejsca, kiedy nie znaliśmy takich pojęć jak terroryzm, a islam,
dżihad brzmiały egzotycznie i obco. Niestety,
to marzenie nim pozostanie bo nie mam złudzeń, że świat się opamięta. W
pierwszym odruchu ostrzegłam moich synów, żeby omijali Londyn szerokim łukiem
bo przecież nic nie wiadomo! Anglia też jest zamieszana w naloty na Syrię.
I w takim mniej więcej nastroju, w sobotę skorzystaliśmy
też z zaproszenia na indyjski wieczór z żywą muzyką, wykonawca z samej Kalkuty
przyleciał i wybraliśmy się na wyśmienitą kolacyjkę do restauracji Tadż Mahal, ale o tym już
następnym razem.
A na zdjęciach kulinarnie bo tiramisu za mną chodziło więc
zrobiłam. Przepis dała mi kiedyś koleżanka Gosia. Chcesz?
500 g mascarpone
2 łyżki cukru
2 cukry wanilinowe takie po 8 g
4 jajka
1 łyżka likieru kawowego
szklanka świeżo
zaparzonej kawy
duża paczka biszkoptów
Wykonanie:
Ser, cukry, żółtka dobrze zmiksować, dodać likier
Dodać na sztywno ubite białka
No i teraz zanurzyć biszkopta w kawie i układać w naczyniu
obok siebie całą warstwę, na to masę i tak warstwami, na wierzch posypałam
kakao. Smacznego! Pozdrowionka!
Można powiedzieć że ,,kulturalny tydzień '' ....
OdpowiedzUsuńA deser tez taki robię tylko w trochę innej wersji.Pozdrawiam z deszczowej Zielonki.
Tak dokładnie bardzo kulturalny, pomaga przetrwać długie wieczory, dziękuję Ci za odwiedziny!
UsuńPowiem Ci Dorotko, że przerażona jestem tym co się dzieje na świecie, naprawdę się boję, bo nie wygląda to wszystko dobrze :(((
OdpowiedzUsuńNiedobrze się dzieje, i najgorsze, że człowiek człowiekowi robi takie rzeczy podpuszczany przez paru szaleńców, którzy dzierżą władzę.
UsuńA jeszcze muszę słówko na temat Twojego tygodnia... spędziłaś go cudownie, naprawdę miłe chwile :) Na deserek narobiłaś mi ogromnej ochoty, bardzo dawno nie jadłam już tiramisu :))
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
Tak, teraz śledzę na bieżąco co w trawie piszczy i wychodzimy ile się da bo łatwiej w ten sposób przetrwać jesień a raczej jej długie wieczory. Polecam! Powodzenia z tiramisu albo wpadaj na moje! :)
UsuńI ja się autentycznie zaczynam bać o przyszłość , do czego to dochodzi .... Dla mnie to Trzecia Wojna Światowa ... szok po prostu ...
OdpowiedzUsuńPrzerastają nas takie wydarzenia prawda?
UsuńCzyli wspaniały muzyczny tydzień.
OdpowiedzUsuńDeser wygląda i pewnie smakuje przepysznie.
Niestety piątek trzynastego był tragiczny......
Pozdrawiam jesiennie
Tak, przeróżna muzyka, każda inna, wyjątkowa i emocjonalna.Super przepis na jesień. Pozdrawiam.
UsuńSzalała, szalała:) Wszystko niestety tak podobne do wydarzeń w Paryżu, niby zwykłe, ludzkie, a tam... Powstrzymajmy najazd uchodźców na Polskę bo będzie podobnie. Pozdrowienia Dorotko
OdpowiedzUsuńTeż jestem za takim rozwiązaniem! Pozdrawiam Cię serdecznie.
UsuńTak miło spędzony tydzień...tylko ten feralny piątek:/ Niestety bardzo przeżywam takie i podobne zdarzenia i także u mnie jawi się strach. Jestem absolutnie nie pogodzona z tym co wyprawia się na świecie i dlaczego ludzie ludziom to robią.
OdpowiedzUsuńDeserek wygląda przepysznie...
Pozdrawiam cieplutko i życzę Tobie, sobie i wielu innym dużo siły psychicznej wobec takich zdarzeń.
Dziękuję Ci za te słowa, trzymajmy się ciepło i bądźmy dla siebie serdeczni, mówią, że co dajesz, wraca. Pozdrowionka!
UsuńDorotko bardzo kulturalnie spędziłąś ostatni tydzień i podsumowałaś go na zakończenie świetnym tiramisu....pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuńTak, deserek był osłodą na te smutki. Całuski kochana!
Usuńcoś dla duszy i ciała , pieny zestaw do herbatki/kawki masz...
OdpowiedzUsuńŁadnie to ujęłaś :), a zestaw angielskiej porcelany to mój ulubiony, dzięki! Pozdrawiam!
Usuń:)
UsuńDorotko...aby tylko nie cofnąć się do czasów średniowiecza...bo byłoby nam zginąć z rąk kościoła:(((
OdpowiedzUsuńja jestem uzależniona od słodkości....idę robić kawkę..i wpałaszować sernik z brzoskwiniami...a tiramisu kocham:))
Aż tak daleko też bym nie chciała :). A serniczek... też lubię, smacznego!
UsuńTaki deserek to ja uwielbiam:) Pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńŁatwy i szybki, tylko chęci potrzebne i już masz! Pozdrowionka!
UsuńWspaniale spędziłaś tydzień.A u mnie tydzień upływa pod znakiem remontu i prac wykończeniowych oraz szykowaniem pokoju dla córci...zostały mi dwa tygodnie do rozwiązania....Ale tak sobie myślę,że może jeszcze przed świętami uda nam się z moim M wyrwać do kina...dawno nie byliśmy razem tylko we dwoje....A co do piątkowych wydarzeń we Francji...strach,przerażenie i obawa,że kiedyś trafi to w Nasz kraj....
OdpowiedzUsuńDorotko zazdroszczę Ci tego cudownego, kulturalnego tygodnia, a przepis na deserek spisuję. Natomiast jeżeli chodzi o tragedię to do tej pory nie mogę się z tego otrząsnąć... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKulturalny tydzień ? Ho, ho ! Zazdroszczę. U nas ciągle małe dociągnięcia poremontowe.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Jak sobie przypomnę, że w październiku byłam w Paryżu było pięknie sielankowo itd. a teraz słyszę te okropności... boże włos się ze strachu jeży...
OdpowiedzUsuńps. zjadłabym taki deserek :)))
Pozdrawiam
W takich wypadkach jak piątkowe zamachy myślę sobie, że nie pasuję do tego świata, nie rozumiem ludzi krzywdzących siebie, kogoś lub coś.Komu winne są te osoby, które tak jak we Francji, czy w Stanach zginęły podczas ataków terrorystycznych.Niech Ci co mają do siebie pretensje walczą, a zostawią w spokoju ludzi niewinnych, nie mających z tym nic wspólnego.Brak słów na to co się teraz dzieje na tym świecie.Tragedia!Ps.Tiramisu uwielbiam ;-)
OdpowiedzUsuńMuzyczny tydzień i taki cudownie wyglądający i na pewno smakowity deser są doskonałe na jesienną chandrę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Wspaniały miałaś tydzień! :) Chciałabym usłyszeć Treny Kochanowskiego w takiej wersji ;)
OdpowiedzUsuńCo do zamachów.. prawdziwy pechowy piątek 13.. dowiedziałam sie dopiero następnego dnia. a teraz żyje w ciągłej obawie o mojego lubego i tatę, którzy wyjechali do Belgii a wiadomościach coraz głośniej o zamieszkach i akcjach policyjnych właśnie tam..
Oooo Dorciu , w podobnych klimatach muzycznych gustujemy ! Uściski :)
OdpowiedzUsuń