Witaj!
Co się dzieje nie wie nikt ale częstotliwość pisania spadła
u mnie do masy krytycznej a to mnie zmartwiło! Tak radośnie mi szło do tej
pory, zdobyłam sobie parę życzliwych serc co cenię najbardziej a teraz to
zaprzepaszczam nikczemnie! Nieładnie prawda? Ciekawe, czy ktoś za mną zatęsknił…ryzykowne
pytanie ale bezpieczniej nie będę
oczekiwać odpowiedzi :)
A że tak słabo piszę, to wkradnie się jeszcze wakacyjny
post, a co! Przybliżę Ci Lawendowe pole, miejsce na Warmii, gdzie można poczuć
się jak w małej Prowansji.
Kiedyś czytałam u którejś z blogowych koleżanek o tym
miejscu więc skoro byłam w pobliżu, to postanowiłam zaglądnąć.
Z żalem powiem, że zajechałam tam spóźniona o parę dni
dosłownie bo trafiłam na już ogołocone z kwiatów krzaczki. Nie mniej jednak i
tak mi się tam spodobało. Zapach lawendy towarzyszył nam wszędzie, przyjemnie
było wąchając taki aromat obejrzeć film o właścicielce, który mówi,
że warto podążać za marzeniami choćby wydawały się szalone i przypominały
jakieś mrzonki czy coś! :)
Góra stodoły to suszarnia bukietów, tam dopiero pachniało!
Przyjemnie byłoby skorzystać z wygodnej leżaneczki i upajać się zapachem ale
ciągnęło mnie do obejrzenia upraw więc po krótkiej informacji, jak pozyskuje
się olejek lawendowy, ruszyłam na obchód.
Widoki cudne a i pogoda nam dopisała
i światło było piękne.
Sklepik na miejscu oferuje syrop lawendowy, oczywiście
bukieciki i to sobie kupiłam.
Zabrakło mi tam miejsca gdzie można by posiedzieć
przy smacznej kawce, może coś zjeść bo akurat mieliśmy taką potrzebę ale może i
jest taka możliwość, nie wiem, ponieważ przyjechaliśmy na godzinę przed zamknięciem
więc czasu na zwiedzanie za dużo nie miałam. Wioska, w której mieści się
Lawendowe Pole jest magicznym miejscem ponieważ bez mała w każdym domu mieszka
artystyczna dusza. Takiego nagromadzenia galerii nie widziałam nigdzie indziej!
Skorzystaliśmy z gościnności sąsiadki Lawendowego i spaliśmy u Pani Letycji,
która zajmuje się ceramiką i oczywiście ma galerię! Na śniadanie dostaliśmy
wszystko przygotowane przez naszą gospodynię, własny chleb, sery, powidła
śliwkowe, humus i wszystko było pyszne! Na pamiątkę tej wizyty, stworzyłam
swoją ceramiczną Letycję, którą pokażę następnym razem.:)
Widok z okna sypialni u Letycji.
Pa pa! Do następnego!
Oj długo Cię nie było, ale dobrze, że już jesteś :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę wycieczki i tych zapachów, pięknie tam jest.
I jeszcze zapytam, to w miejscowości Kawkowo ?
Pozdrawiam cieplutko :)
Tak, Nowe Kawkowo, urocza wioska. Dzięki, że wpadłaś :)
UsuńOch Doro! Byłaś rzut kamieniem ode mnie! Lawendowe Pole jest magiczne :-) a kawkę i ciacho można zjeść w wiosce w Galerii przy przystanku. Pozdrawiam i cieszę sie z Twojego powrotu!
OdpowiedzUsuńNaprawdę gdzieś tam jesteś w tej okolicy? Nieprawdopodobne, że prawie mogłyśmy się spotkać, fajnie by było, pozdrowionka!!!
UsuńMieszkam w Jonkowie :-) więc może następnym razem :-)
Usuń