Witaj!
Ha! Idź za ciosem! To hasło przyświecało mi, kiedy wybrałam
właściwy odcień zieleni. Tak, kiedy już lody zostały przełamane i papiery
rozwodowe powędrowały na dno szuflady, czyli mąż przegrał rozgrywkę w temacie
kolorów w domu, przyszła kolej na drzwi wejściowe.
Przy ostatnich
porządkach zauważyłam, że wymagają
odnowienia bo coś jakby lakier się trochę zaczął buntować. No i co, dalej na
jakiś mahoń czy klasyczny brąz czy może trochę szaleństwa tej jesieni?
Oczywiście wybrałam to drugie i voila! Mamy zielone drzwi!
A było tak...
Zaletą tej pracy
było to,że w jeden dzień skończyłam bo malowałam je tylko od zewnątrz. Ciekawa
jestem ile zielonych drzwi jest w moim mieście? Teraz możesz do mnie łatwo
trafić! :) I kiedy już wybrałam
kolor, to znalazłam bratnie dusze, o takie.
I jeszcze przypomnę znany kawałek „Green door” pana Shakin’a S. Pasuje jak nie wiem co! Pozdrowionka!
Dziękuję za odwiedziny i miło mi będzie niezmiernie gdy
zostawisz ślad po sobie pisząc parę słów.
Twoje drzwi bardzo mi się podobają, pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńCieszę się! Dziękuję za odwiedziny! Pozdrowionka!
UsuńPiękne...
OdpowiedzUsuńDziękuję !
Usuńsą rewelacyjne:))))))))))))))))
OdpowiedzUsuńDziękuję! Cieszę się, że się jeszcze komuś spodobały! :)
UsuńZawsze marzyłam o drzwiach w kolorze zgniłej zieleni...Twoje są cudne i takie stylowe, inne nie mogłyby być...
OdpowiedzUsuńBuziaki:)
Dziękuję! Marzenia są do spełniania! :)
UsuńZielone drzwi wyglądają oryginalnie i bardzo zachęcają do wejścia - gratuluję decyzji i wykonania :)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
Usuńpiękne i odważne, bardzo mi się podobają!!!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci Aniu i za opinię i za odwiedziny!
UsuńDrzwi fantastyczne, sama marzę o czerwonych lub niebieskich, Twoje zielone wszystko zmieniają, jeśli chodzi o pierwsze wrażenie Twojego domu :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuń