Witaj!
Szycie jest przyjemne, szczególnie jak projekt z niczego
czyli z głowy, można namacalnie urzeczywistnić i jeszcze to kobietę cieszy.
Ale
po krótkim acz wyczerpującym romansie z maszyną do szycia należy zanurzyć
pędzel w farbie i wykorzystać chwilową nieuwagę męża (przeciwnik wszelkich
zmian!) i przemalować drzwi do naszego domu od zewnątrz. Kiedyś były białe,
potem założyliśmy nowe, ciężkie, szerokie i pomyślałam, że pora na dostojne
brązowe czy może rude, co tam kto widzi to opisuje :),i tak
już z dziesięć lat mają, więc przyszła na nie pora. I mam taki plan,
jako że białe już były i żeby uciec od zarzutu – wszystko nie może być białe! –
( co chwilę to słyszę!)
Pomyślałam, może zielone??? Mam już dwa odcienie zieleni i
choć tak w ogóle za tym kolorem nie szaleję to konkretnie na te drzwi mi nie
przeszkadza. Samą mnie ciekawi efekt
końcowy.
Relacja wkrótce!
Dziękuję za odwiedziny i komentarze! Pozdrowionka!
Ukryty talent krawiecki :) Bardzo kobiece i miłe dla oka ozdoby.
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa!
Usuńcudne serducha! niebieskie skradły mi serce!
OdpowiedzUsuńTak? To się cieszę! Nie wszystkich niebieskie róże zachwycają.
Usuń