Witaj!
Pewnie każdy dom ma swoje tradycje i powtarzane
rytuały dzięki którym jest niepowtarzalny, jedyny i wspominany długo w
następnych pokoleniach. I to jest dla mnie najpiękniejsze dziedzictwo. I z
reguły chodzi tu o drobiazgi bez których trudno wyobrazić sobie jakieś
szczególne dni lub jakieś okoliczności.
I mój dom, jak się dobrze zastanowię tak obrósł w tradycje, że nie
sposób już bez tego się obejść . Po
prostu tak musi być i tyle, wtedy jest harmonia i ciąg dalszy.
I tak jest z gotowaną babką wielkanocną.
Forma do tej babki
jest stara jak świat. W sumie już nie za bardzo pamiętam czy pieczenie tej
babki zaczęła moja babcia czy najpierw mama. Pamiętam tylko, że kiedy spędzałam
wakacje u babci to jako grzeczna dziewczynka ucierałam ciasto hurtowo, dla wszystkich miłych babcinych
sąsiadek bo przecież to taka smaczna
babka!
Wtedy jeszcze jadało się ją jak przyszła ochota. I potem, kiedy już mama
nie dawała rady z tym ucieraniem, forma trafiła do mojej kuchni i babka
zasmakowała mojej rodzinie. Ale niestety często trud tworzenia brał górę nad
apetytem i zarzuciłam formę gdzieś w najdalsze zakamarki głębokiej szuflady.
I
jakiś czas temu dawny smak odkrył mój młodszy synek, dla którego ucieranie w
makutrze nie stanowi żadnego problemu. I tak narodziła się nasza tradycja, że na
Wielkanoc właśnie ta babka musi być!
I
na dodatek to on stał się największym jej entuzjastą , smakoszem i wykonawcą. W
tym roku niestety nie spędzamy wspólnie świąt, więc miałam chwilę słabości czy tradycji ma
się stać za dość, czy zrobię może drożdżową bo łatwiej?! I voila, jest baba,
wyrosła i mam nadzieję, że będzie smakować jak zawsze.
Radosnych, pięknych Świąt Wielkiej Nocy życzę wszystkim,
którzy na chwilkę tu zajrzą, miłego odpoczynku i pogody w sercu nie tylko od
święta!
I na koniec parę moich pisankowych wypocin
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Poświęcisz mi chwilkę i napiszesz coś od siebie? Blog bez komentarzy jest jak ciasto bez rodzynek :),też można zjeść ale czegoś brakuje! Dziękuję za Twój czas!