Witaj!
Dziś opowieść o tym, jak to niezdecydowanie pociągnęło za
sobą nieodwracalne skutki! Otóż przyznam się otwarcie, że coniedzielne wypady
na targ staroci stały się moim żelaznym punktem dnia.
Do niedawna podobało mi
się tam prawie wszystko a raczej we wszystkim zdołałam zobaczyć tak zwany
potencjał! No może prawie we wszystkim. Z czasem nabrałam pokory i nie piszczę
już z zachwytu nad każdą filiżanką w różyczki czy tym podobne skarby.
I tak
właśnie było z pewną wazą, która stała sobie na okrągłym stoliku u znajomego
już pana i puszczała do mnie szelmowsko oczko! Wiedziała porcelana jedna, że właśnie
dziś jest ten dzień, w którym poszukuję czegoś, w co ułożę zasuszone pięknie
moje kwiaty hortensji. Piękna, pomyślałam, idealna, dodała moja druga natura
kupca, ile? Padło pytanie z mojej strony. I tu pan rzucił cenę, której nie
polubiłam od razu choć dodał sakramentalne – jak dla pani.. i tu
wspaniałomyślnie odjął 10 zł. Nie nie, wcale to nie było za dużo jak na tak
piękną wazę, idealną nawet dodam, tyle, że coś w środku zaczęło się ze mną
droczyć, - czy na pewno musisz ją kupić?
I ta myśl zatruła mi całą radość z
negocjacji, i co? Odpuściłam! Poszukałam zagubionego męża, który zawsze nurkuje
w winylowych płytach, i wspomniałam mu
mimochodem, że jest taka waza, chodź, pokażę ci czy ładna. Idziemy,
zbliżamy się i co widzę? Pan ją zdejmuje ze stolika i chowa do bagażnika
samochodu! Sprzedana pytam? No widzi pani, a mówiłem brać!!! I tak oto los
zadecydował za mnie, w tym momencie wydała mi się jeszcze piękniejsza niż za pierwszym
razem!
Trudno, muszę z tym żyć! :) Żal
po utracie trwał zaledwie dwa stoiska dalej bo oto co znalazłam!
Ktoś bez
krztyny wyobraźni lub może z wręcz wybujałą, nazwałby to garnkiem, bo ma uszy!
Tymczasem ja pomyślałam, że za 10 zł bo tyle kosztował, to mogę poczynić próby
żeby było mniej garnkowo a bardziej barokowo! Nie było łatwo, koncepcje
zmieniały się co doprowadzało mnie do kompletnej niemocy i braku pomysłu co
dalej. Nie poddałam się jednak i oto jest, moja waza, jedyna taka!
Hortensje
nie narzekają a nauka z tego taka, że :
1- jak ci się coś spodoba to kup bo będziesz
żałować
2- zawsze jest inne wyjście
3- inne nie znaczy gorsze ( to na pocieszenie)
właściwe zakreśl
W tle słoneczko, które tak mi jakoś pasuje do całości
wykonałam w jeden wieczór ku zgorszeniu męża, to tu ma wisieć?!!! Ach, że też
artysta zawsze musi umrzeć żeby go docenili hahaha!
Pozdrowionka i dziękuję za odwiedziny!
Ha ha ha pamiętaj pierwsza myśl jest najlepsza, ja już tego doświadczyłam. Wiele cudzych rzeczy tak umknęło mi ...ja uwielbiam hortensje w kamiennych misjach, które też wygrzebalam na starciach...ech powiem Ci szczerze, że dawno nie odwiedziłam mojej rupieciarni:) może wybiorę się tam dzisiaj?
OdpowiedzUsuńBuziaki :)
Dokładnie, trzeba wierzyć swojej intuicji, kolejny raz udowodniła, że miała rację! :), pozdrowionka!
OdpowiedzUsuńZgadzam się, jak jest, trzeba brać :) Ale nie ma tego złego...
OdpowiedzUsuńNowa waza ma uszy, a tamta na pewno nie miała :)